Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

Trudnoby było zaiste dobrać pięciu ludzi bardziej gotowych do walki z losem i większą dających rękojmię, że wyjdą z niej zwycięzcami.
„Zaczniemy od początku“ powiedział Cyrus Smith. Otóż „początkiem“ tym, o którym mówił inżynier, miało być sporządzenie przyrządu służącego do przetwarzania substancyj naturalnych. Wiemy, jak ważną rolę w tem przetwarzaniu odgrywa ciepło. Otóż paliwo, drzewo lub węgle mieli odrazu gotowe do użytku. Potrzebowali więc tylko zbudować piec, ażeby takowe zużytkować.
— Do czego ma służyć ten piec? zapytał Pencroff.
— Do ulepienia potrzebnych nam naczyń, odparł Cyrus Smith.
— A z czegoż wystawimy piec?
— Z cegieł.
— A cegły?
— Z gliny. Dalej w drogę, przyjaciele. Ażeby uniknąć niepotrzebnego transportu, rozbijemy nasz warsztat na miejscu produkcji. Nab przynosić nam będzie żywność, a do gotowania jej nie zabraknie nam ognia.
— Zapewne — odparł korespondent — lecz jeśli zabraknie żywności dla braku przyborów myśliwskich.
— Żebyśmy mieli choć jeden nóż! — zawołał marynarz.
— I cóż wtedy? — zapytał Cyrus Smith.
— Co wtedy? Wtedy wystrugałbym czem-