łem, którego do tego użyli, była glinka ziemna, do której Cyrus Smith dodał nieco wapna i kwarcu. W rzeczywistości masa ta nie była niczem innem jak prawdziwą glinką używaną do fajek. Odlali z niej garnki i czary, do tych ostatnich użyli za wzór małych głazików odpowiedniego kształtu, dalej talerze, duże konwie i kadzie na wodę itp. Z kształtu naczynia te były wprawdzie dość koszlawe, lecz wypalone w wysokiej temperaturze, zaopatrzyły kuchnię w „dymnikach“ pewną liczbę przyrządów i narzędzi równie cennych, jak gdyby do składu ich wchodził najpiękniejszy kaolin[1].
Trzeba dodać, że Pencroff, chąc się przekonać, czy glina w ten sposób przyrządzona, usprawiedliwia swą nazwę „gliny używanej do fajek,“ ulepił z niej sobie kilka fajek dość niewykwintnego kształtu. Wprawdzie zachwycał się niemi, lecz cóż, kiedy niestety brakowało do nich tytoniu! A brak ten dawał się srodze czuć marynarzowi.
— Lecz będzie i tytoń i wszystko! powtarzał w nieograniczonej swej ufności.
Roboty te trwały aż do 15. kwietnia i łatwo pojąć, że czas ten sumiennie został zużytkowany. Osadnicy nasi przemienieni w garncarzy byli z całej duszy garncarzami. Gdyby Cyrus Smith chciał był z nich porobić kowali, byliby kowalami. Lecz nazajutrz przypadała niedziela
- ↑ Gatunek glinki chińskiej wchodzącej do składu porcelany. (Przyp. tłum.)