i to niedziela wielkanocna, postanowili zatem jednogłośnie uświęcić dzień ten spoczynkiem. Amerykanie ci byli ludźmi religijnymi i skrupulatnymi przestrzegaczami przepisów Biblji, a położenie w jakiem się znajdowali, bardziej jeszcze tylko rozwinęło w nich uczucie ufności ku Stwórcy wszech rzeczy.
Tego wieczora więc, dn. 15. kwietnia, wrócili do „dymników.“ Zabrali ze sobą resztę naczyń a piec wygasł, oczekując nowego przeznaczenia. W powrocie tym zdarzył się pomyślny wypadek: inżynier odkrył pewną substancję, mogącą zastąpić czyr. Jest to, jak wiadomo, ciało gąbkowate i miękkie, grzyb należący do rodzaju polipów. Odpowiednio przyrządzony staje się bardzo zapalnym, zwłaszcza gdy się go poprzednio nasyci prochem armatnim lub wygotuje w rozczynie saletrzanu lub chloranu potasu. Dotychczas jednak nie znaleźli takiego polipa ani nawet żadnego z tych grzybów, które go mogą zastąpić. Otóż tego dnia inżynier spostrzegł pewną roślinę z rodzaju bylicy, która między główne swe gatunki liczy piołun, cytronellę, traganek i t. d. Uszczknął z niej kilka pęków i wskazując je marynarzowi, rzekł:
— Patrzaj, Pencroff, to cię z pewnością ucieszy.
Pencroff przypatrzył się uważnie tej roślinie, porosłej miękkiemi, długiemi włosami, z liściami pokrytemi skędzierzonym puchem, i po chwili zapytał:
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.