Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.

serami, kowalami, to u licha potrafimy także zostać murarzami!
— Zapewne, mój przyjacielu, lecz zanim się na to zdecydujemy, trzebawprzód szukać. Mieszkanie, któregoby nam udzieliła darmo sama przyroda, oszczędziłoby nam nie mało trudów i użyczyłoby nam niezawodnie daleko bezpieczniejszego schronienia, gdyż chroniłoby nas równie skutecznie przed wewnętrznymi nieprzyjaciołmi jak i przed zewnętrznymi.
— Bez wątpienia, Cyrusie, odparł korespondent, lecz wszakże przeszukaliśmy już najstaranniej wszystkie kolosy granitowe tego wybrzeża, i nie znaleźliśmy nigdzie ani dziury żadnej, ani nawet szczeliny.
— Ani jednej! dodał Pencroff. A gdybyśmy też wyżłobili sobie mieszkanie w tej ścianie granitowej, na pewnej wysokości, tak by niebyło doń z nikąd przystępu; o, to by było wyśmienicie! Ja to już ztąd widzę tam, w tej facjacie od strony morza, pięć lub sześć pokojów.
— Z oknami, któreby je oświetlały! zawołał śmiejąc się Harbert.
— I ze schodami, któremi by się do nichwłaziło! dodał Nab.
— Śmiejcie się, zawołał marynarz, i czego? Czy projekt mój mieści w sobie co niemożliwego? Alboż nie mamy kilofów i motyk? Albo pan Cyrus nie potrafi sfabrykować nam prochu, którym porozsadzamy te skały? Prawda, Panie Cyrus, że sfabrykujesz pan proch, jeśli nam go będzie potrzeba?