— Top zwietrzył zapewne jakiegoś płaza, odparł Harbert.
— A niezawodnie alligatora, rzekł korespondent.
— Jabym tego nie sądził, odparł Cyrus Smith. Alligator znajduje się tylko w krajach położonych pod niższym od naszego stopniem szerokości geograficznej.
Top tymczasem zawrócił na głos swojego pana i wylazł na brzeg; lecz żadną miarą nie mógł się uspokoić. Skakał pomiędzy wysokie zarośla i wiedziony instynktem zdawał sie gonić za jakiemś niewidzialnem stworzeniem płynącem pod wodą wzdłuż brzegów jeziora. Powierzchnia wody jednak była całkiem gładką, bez żadnego zmarszczka. Kilkakrotnie osadnicy zatrzymywali się nad brzegiem, przypatrując się bacznie wodzie. Lecz nie widzieli nic zgoła. W tem była jakaś tajemnica.
Inżynier był mocno zaciekawiony.
— Dokończmy naszego poszukiwania, rzekł do swoich kolegów.
W pół godziny później przybyli do południowo-wschodniego krańca jeziora i znaleźli się znowu na Wielkiej Terasie. Tym sposobem zwidzili dokoła brzegi jeziora, a jednak inżynier nie mógł w żaden sposób odkryć którędy i jakim sposobem dokonywał się upust wody z jeziora.
— A jednak upust ten musi się gdzieś znajdować, powtarzał inżynier, a ponieważ nie widać go z zewnątrz, musi być zatem wydrążonym z wewnątrz w granitowej ścianie nadbrzeża.
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.