Z tego wynikało, że jaskinia, w której się znajdowali, położoną była dziewięćdziesiąt stóp po nad poziomem morza.
— Oto nasze mieszkanie, rzekł Cyrus Smith.
— Lecz zamieszkiwało je przedtem jakieś stworzenie, odparł Gedeon Spilet, którego ciekawość nie była jeszcze zaspokojoną.
— Jakiebądź to było stworzenie, odparł inżynier, dość że umknęło tym otworem i ustąpiło nam miejsca.
— Bądź co bądź, dodał marynarz, chciałbym był przed kwandransem siedzieć w skórze Topa, boć wreszcie bez przyczyny pewnie nie szczekał!
Cyrus Smith spoglądał na psa i gdyby w tej chwili który z towarzyszy jego stał był bliżej niego, byłby usłyszał, jak mruknął pod nosem te słowa:
— Wierzę, że Top nie jedną rzecz lepiej wie od nas!
Życzenia osadników zostały zatem w znacznej części spełnione. Szczęśliwy traf wespół z cudownym sprytem ich naczelnika oddał im ważną przysługę. Oto znajdowali się teraz w posiadaniu obszernej jaskini, której wszystkich właściwości przy słabem świetle pochodni nie byli jeszcze w stanie ocenić, lecz zapewne nie trudno byłoby podzielić ją na izby za pomocą przegródek z cegieł, i przysposobić ją jeśli już nie na porządny dom, to przynajmniej na obszerne
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/264
Ta strona została uwierzytelniona.