Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.

sami kilofa sypała skry. Na przemian z nim pracował także Nab a po Nabie Gedeon Spilett.
Robota ta trwała już dwie godziny, i to poczęło już wzbudzać w nich obawę, czyli grubość skały w tem miejscu nie przewyższa długości kilofa. Gdy wtem za ostatnim razem wymierzonym przez Gedeona Spiletta, narzędzie przewierciło na wskróś ścianę i przeleciało na drugi jej bok.
— Hurra! i jeszcze raz hurra! zawołał Pencroff.
Grubość muru wynosiła w tem miejscu tylko trzy stopy.
Cyrus Smith przytknął oko do otworu położonego dziewięćdziesiąt stóp ponad ziemią. Przed nim rozpościerały się krawędzie wybrzeża, wysepka a dalej za nią nieskończony ocean.
Lecz przez ten otwór dość szeroki, skała bowiem rozpłatała się wcale znacznie, wpłynęła struga światła i oblewając tę wspaniałą pieczarę stworzyła widok czarodziejski! Podczas gdy lewa jej strona nie posiadała więcej jak trzydzieści stóp wysokości i szerokości przy stu długości, natomiast prawa jej strona była rozmiarów olbrzymich a sklepienie jej wznosiło się dziewięćdziesiąt stóp wysoko. Tu i ówdzie porozstawiane filary podtrzymywały zagięcia sklepień niby w nawie katedralnej. Sklepienie to sparte na oporach, tu zniżając się kabłąkiem, ówdzie strzelając w górę gałęziami arkad, to znów gubiąc się w ciemnych krużgankach których fantastyczne łuki majaczyły w cieniu, ozdobione licznemi