Drabina gotową była ostatecznie dnia 28. maja. Na wysokość pionową dziewięćdziesięciu stopni liczyła niemniej jak sto szczebli. Cyrus Smith mógł na szczęście rozdzielić ją na dwie części, korzystając z garbu w ścianie granitowej, wystającego czterdzieści stóp po nad ziemią. Garb ten starannie wyrównany za pomocą kilofa utworzył rodzaj przystanka, w którym przytwierdzono jedną część drabiny, skróconej tym sposobem o połowę, a którą za pomocą postronka można było wyciągnąć na samą górę Pałacu Granitowego. Drugą część drabiny przymocowano za jeden koniec na przystanku, a za drugi do samych drzwi Pałacu. Tym sposobem ułatwiono bardzo wchodzenie po niej. Zresztą Cyrus Smith zamierzał później urządzić windę hydrauliczną, która mieszkańcom Granitowego Pałacu miała oszczędzić czasu i trudu.
Osadnicy nasi przywykli rychło do używania tej drabiny. Byli żwawi i zręczni, a Pencroff, który jako marynarz przyzwyczajony był do biegania po sznurowych drabinkach i linach okrętowych, mógł im udzielać w tem lekcji. Lecz trzeba było także udzielić jej Topowi. Biedny psisko ze swemi czterma łapami nie był stworzony do tego rodzaju akrobatycznych ćwiczeń. Pencroff jednak był nauczycielem tak gorliwym, że pies w końcu poddał się swemu losowi i właził po drabinie tak biegle jak jego współplemiennicy w cyrkach. Trudno powiedzieć czy marynarz zadowolony był ze swego ucznia. To tylko
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/278
Ta strona została uwierzytelniona.