Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/291

Ta strona została uwierzytelniona.

zwłaszcza całą ową część lesistą, ciągnącą się od Dziękczynnej aż do Zatoki Jaszczurowej, nowe odkryją w niej skarby.
Jeden tylo brak jeszcze dawał się czuć osadnikom naszym. Mieli podostatkiem żywności azotowej tudzież płodów roślinnych, które miały wpływ pierwszych złagodzić. Korzonki ze smoczaków wyfermentowane należycie dostarczały im napoju kwaskowatego, coś w rodzaju piwa daleko lepszego od czystej wody. Sfabrykowali nawet cukier, i to bez trzciny cukrowej i bez buraków, zbierając w naczynia ciecz, którą wydawały ze siebie drzewa należące do familji klonów, zwane przez botaników: acer saccharinum, rosnące we wszystkich krajach strefy umiarkowanej, a których wielką liczbę posiadała także wyspa. Z „monardów“ zebranych na królikarni przyrządzali wyborną herbatę. Wreszcie posiadali także poddostatkiem soli, która jest jedynem ciałem mineralnem wchodzącem w skład pożywienia. Czegoż im niedostawało? Oto chleba!
Być może że później potrafiliby osadnicy zastąpić ten artykuł innym jakim równoważnikiem, np. mąką ze sago lub mączką z drzewa chlebowego, i w istocie wszelkie było prawdopodobieństwo — że owe lasy, ciągnące się na południe, między inne swe płody zaliczały i te szacowne drzewa, których jednak dotychczas nie napotkali jeszcze nigdzie.
Opatrzność jednak miała w tym względzie przyjść im wprost z pomocą, prawda że tylko w nieskończenie małej cząsteczce, lecz bądź co