I były to lisy w istocie, ale lisy wielkiego wzrostu, wydające ze siebie coś na kształt szczekania, które samego Topa wprawiło w taki podziw, iż przystanął w pogoni i tym sposobem dał czas zniknąć tym chyżym zwierzętom. Pies miał prawo zadziwić się, ponieważ nie znał historji naturalnej. Tymczasem przez to szczekanie, lisy te, siwo rudawe z czarnemi ogonami a białą kitką na końcu — zdradziły swoje pochodzenie. Harbert dał im bez wahania właściwe ich nazwisko „kulpesy“. Trafiają się one w Chili na Malouinach, oraz we wszystkich okolicach Ameryki, przeciętych trzydziestym i czterdziestym równoleżnikiem. Harbert żałował bardzo, że Top nie mógł pochwycić jednego z tych mięsożernych.
— A dają się one jeść? — zapytał Pencroff, zapatrujący się zawsze tylko z pewnego stanowiska specjalnego na wszystkich przedstawicieli fauny na wyspie.
— Nie — odrzekł Harbert — ale zoologowie nie rozpoznali jeszcze, czy źrenica tych lisów dzienną jest, lub nocną — i czy nie należałoby ich pomieścić w rzędzie gatunku właściwego psa.
Cyrus Smith nie mógł się wstrzymać od uśmiechu, słysząc tę uwagę młodego chłopca, dowodzącą poważnego umysłu. Co zaś do marynarza, od chwili kiedy tych lisów nie można było pomieścić w rzędzie rzeczy jadalnych, nic go nie obchodziły. W każdym razie jednak — zauważył — że gdy chów drobiu zaprowadzonym już
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/300
Ta strona została uwierzytelniona.