Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/306

Ta strona została uwierzytelniona.

rjopikalnym, zajętym przez wyspy koralowe. Przynajmniej mnie to tłumaczenie przekonywa.
— Słuchamy pana, panie Cyrus — rzekł Harbert.
— Oto moja myśl: Uczeni przyjmują ogólnie, że pewnego dnia nasza kula ziemska skończy swoje istnienie, albo raczej, że życie roślinne i zwierzęce na niej przestanie być możliwem w skutek oziębienia natężonego, któremu podlegnie. Nie zgadzają się tylko co do przyczyny tego oziębienia. Jedni myślą, że wyniknie ono ze zniżenia temperatury, któremu ulegnie słońce po miljonach lat, — inni, że z wygaśnięcia stopniowego wewnętrznych ogni naszego globu, które mają nań wpływ dosadniejszy, aniżeli ogólnie się przypuszcza. Co do mnie, jestem za tą ostatnią hypotezą, opierając się na tym fakcie, że księżyc jest istotnie gwiazdą wyziębioną, która przestała być mieszkalną, jakkolwiek słońce nie przestaje wylewać na jej powierzchnię tejże samej ilości ciepła. Jeżeli więc księżyc wychłódł, to dla tego iż te ognie wewnętrzne, którym jak i inne gwiazdy świata planetarnego winien swój początek — kompletnie wygasły. Wreszcie z tej czy owej przyczyny, kula nasza zastygnie pewnego dnia, ale zastygnięcie to przyjdzie powoli. Cóż się wówczas stanie? Oto pasy umiarkowane, w epoce mniej lub więcej oddalonej, będą tyle mieszkalnemi, ile obecnie okolice podbiegunowe. A wtedy zjednoczenia ludzi i gromady zwierząt odpłyną ku szerokościom bardziej bezpośrednio poddanym wpływowi słonecznemu. Niezmierna emigracja