Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/314

Ta strona została uwierzytelniona.

nogi, i gdyby miał ich ośm zamiast czterech, lubiłbym go jeszcze więcej.
Co zaś do owych zwierząt, były to pekarysy, należące do jednego z czterech gatunków, składających tę rodzinę, a mianowicie do gatunku „tajassous,“ który rozpoznać można po barwie ciemniejszej i braku kłów, uzbrajających ryj reszty kuzynów. Pekarysy te żyją zwykle stadami i prawdopodobnem było, że znajdowały się w obfitości w częściach lesistych wyspy. Bądź co bądź, jadalne były od stóp do głów, a Pencroff niczego więcej od nich nie żądał.
Około 15. sierpnia stan atmosfery zmienił się nagle, z powodu przejścia wiatru wschodniego w północno-zachodni. Temperatura podniosła się o kilka stopni, a wyziewy nagromadzone w powietrzu nie omieszkały rozsypać się śniegiem. Wyspę całą pokryła biała zasłona i pod inną postacią znowu ukazała ją jej mieszkańcom. Śnieg ten sypał obficie przez kilkanaście dni i wkrótce wysokość jego doszła do dwóch stóp.
Wnet też wiatr się rozhulał nader gwałtownie i z wysokości Pałacu Granitowego, słychać było morze grzmiące na rafach. W niektórych zagięciach skał tworzyły się wiry powietrzne, a śnieg kręcił się tam w wysokich słupach, podobnych do owych trąb płynnych, okręcających się na swojej podstawie, które okręty muszą strzałami z armat rozbijać. Na szczęście, huragan idący od północo-zachodu uderzał na wyspę z tyłu, co ratowało Pałac Granitowy od bezpośredniego naporu. Jednakże, w pośród tej śnie-