Tak więc osadnicy wyspy Lincolna odbili napowrót swe mieszkanie, nie potrzebując wchodzić do niego przez dawny kanał odpływowy jeziora, co im oszczędziło niezbędną w takim razie robotę mularską. Szczęściem to ich było zaiste, że właśnie w chwili, gdy się zabierali do tego, gromada małp zdjęta trwogą jakąś, równie nagłą jak niewytłumaczoną, sama rozpoczęła odwrót z Pałacu Granitowego. Czy te zwierzęta przeczuły niebezpieczny atak, który im z innej groził strony? Powód ich ucieczki tym jednym tylko sposobem dałby się wytłumaczyć.
Resztę dnia tego obrócono na przeniesienie zwłok poległych małp do lasu i pogrzebanie ich tamże. Poczem osadnicy nasi przystąpili do usunięcia nieporządku sprawionego przez małpy — mówię: nieporządku, a nie spustoszenia, małpy bowiem poprzewracały wprawdzie wszystko, co było w pokojach, lecz nie połamały ani popsuły
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VII.
(Nowe projekta. — Most na Dziękczynnej. — Przemiana Wielkiej Terasy w wyspę. — Most zwodzony. — Żniwo. — Potok. — Mostki. — Podwórko. — Gołębnik. — Dwa „onagasy“. — Zaprzęg. — Wycieczka do Przystani Balonowej.)