Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

I w samej rzeczy pierwsze pole, zasiane jedynem ziarnem, wydało, dzięki staraniom Pencroffa, wspaniały plon. Zrodził bowiem przepowiedzianych przez inżyniera dziesięć kłosów, a ponieważ każdy kłos zawierał ośmdziesiąt ziarn, przeto osada znalazła się w posiadaniu ośmiuset ziarn — w przeciągu sześciu miesięcy — co pozwalało spodziewać się rok rocznie dwóch zbiorów.
Owe ośmset ziarn, mniej pięćdziesiąt, które roztropność nakazywała przechować, miano teraz zasiać w nowem polu, z niemniejszą troskliwością, jak owe jedyne ziarnko.
Sprawiono zatem pole pod zasiew i otoczono je dokoła wysokim i szpiczastym częstokołem przez który czworonożne zwierzęta z wielką trudnością zdołałyby przeleźć. Do odstraszenia zaś ptactwa miały służyć rozmaite skrzypiące kołowrotki i maniaki, spłodzone w bujnej fantazji Pencroffa. Wtedy zasadzono owe siedmset pięćdziesiąt ziarn w małe regularnie pociągnięte bruzdy, a reszty miała dokonać natura.
Dnia 21. listopada rozpoczął Cyrus Smith odmierzać fosę, mającą zamykać Terasę od zachodu, mianowicie: od południowej kończyny jeziora Granta aż do kolana Dziękczynnej. W miejscu tem leżało z wierzchu dwie do trzech stóp czarnej ziemi, a pod spodem pokład granitowy. Trzeba więc było fabrykować na nowo nitroglicerynę, a ta sprawiła zwykły swój skutek. W przeciągu dni piętnastu wydrążono w twardym gruncie Terasy fosę dwanaście stóp szeroką a sześć stóp głęboką. Tym samym więc co pier-