Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

go na materacu, wziętym z jednego łóżka i obmyto rany jego jak najstaranniej. Nie zdawało się, żeby naruszyły jakikolwiek ważny organ. W każdym razie jednak Jow utracił bardzo wiele krwi, i wkrótce popadł w dosyć silną gorączkę.
Położono go więc, po opatrzeniu, i skazano na surową djetę, „całkiem jakby osobę naturalną“ jak się wyrażał Nab. Następnie dano mu wypić kilka filiżanek chłodzącej tyzanny, do której ingredjencyj dostarczyła apteczka Pałacu Granitowego.
Zasnął naprzód snem niespokojnym; powoli jednak oddech mu się uregulował, i tak go zostawiono w najgłębszej ciszy. Od czasu do czasu Top, idąc, można rzec prawie „na paluszkach“ zbliżał się do swego przyjaciela i zdał się potakiwać wszystkim czynionym wokoło niego staraniom. Jedna z rąk Jowa zwisała z łóżka, Top lizał ją z miną żałośną.
Tegoż samego poranku jeszcze przystąpiono do pogrzebania trupów, które zaciągnięto aż do lasu Zachodniej Ręki i tam zakopano głęboko.
Napad ten, który byłby mógł mieć tak ważne następstwa dla osadników, był dla nich nauką, i odtąd nie położyli się, dopokąd jeden z nich się nie przeświadczył, że wszystkie mosty zwiedzione i wszelka napaść niemożliwa.
Tymczasem Jow, po kilku dniach dosyć zatrważającej choroby, silnie wydobywać się z niej począł. Konstytucja jego potężna zwyciężyła, gorączka poczęła powoli się zmniejszać i Gedeon Spilett, będący po troszę medykiem, uznał go