z temi, jakie my wynaleźliśmy; a powtóre, że jest z pochodzenia Anglikiem lub Amerykaninem, ponieważ dokument spisany jest w języku angielskim.
— To wniosek całkiem logiczny, — odezwał się Gedeon Spilett, — a obecność tego rozbitka wyjaśni nam fakt wyrzucenia owej skrzyni na brzeg naszej wyspy. Ponieważ istnieje rozbitek, zatem musiało także nastąpić rozbicie. Co się zaś tyczy tego pierwszego, to jego szczęście, że Pencroffowi przyszło do głowy wybudować statek i spróbować go dziś właśnie, bo jeden dzień później, a butelka mogła się roztłuc o skały.
— W samej rzeczy rzekł Harbert, to traf szczęśliwy, że Bonawentura nadpłynął właśnie w chwili, gdy butelka pływała jeszcze po wodzie!
— Nie wydaje się to panu zdarzeniem dziwacznem? zapytał Cyrus Smith Pencroffa.
— Nie, tylko szczęśliwem, odparł marynarz. Cóż pan w tem widzisz nadzwyczajnego, panie Cyrus? Butelka musiała przecież którędyś popłynąć, tak dobrze tędy, jak którędy indziej!
— Masz może i słuszność, Pencroffie, odparł inżynier, a jednak...
— A nie ma też jakiego śladu, że butelka od dłuższego już czasu pływała po morzu? zauważył Harbert.
— Żadnego, odparł Gedeon Spilett, a nawet dokument wydaje się świeżo spisanym. Co ty o tem sądzisz, Cyrusie?
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.