Te ostatnie słowa nieznajomego usprawiedliwiły przeczucia osadników. Przeszłość nieszczęśliwego musiała ukrywać jakiś czyn zbrodniczy, odpokutowany może w oczach ludzkich, lecz z którego własne sumienie snać go jeszcze nie było rozgrzeszyło. W każdym razie winowajca wyznał zgryzoty sumienia i żal, lecz nie czuł się godnym podać dłoń ludziom uczciwym, którzy go oto prosili i którzyby ją byli serdecznie uścisnęli! Bądź co bądź jednak po zdarzeniu z jaguarem, nie powrócił więcej do lasu, i od tego dnia nie opuścił już zagrody Pałacu Granitowego.
Jakaż to tajemnica kryła się w jego życiu? Czy ją wyjawi kiedy? Przyszłość to miała okazać. W każdym razie postanowiono nie żądać jej od niego nigdy i zachowywać się wobec niego tak, jak gdyby go o nic nie podejrzywano.
Przez kilka dni trwało wspólne pożycie dawniejszym trybem. Cyrus Smith z Gedeonem
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/265
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVII.
(Wciąż na uboczu. — Prośba nieznajomego. — Folwark w oborze. — Przed laty dwunastu! — Nadzorca robotników na okręcie Brytanja. — Wygnaniec na wyspę Tabor. — Dłoń Cyrusa Smitha. — Tajemniczy dokument.)