Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.

pokochał dziéwczę jak własną córkę, w ułożoném zaś małżeństwie widział zawczasu źródło prawdziwego i niezmąconego nigdy szczęścia.
Znak przybycia statku zwiastował także ukończenie wyprawy handlowéj, która Janowi Cornbutte zapewniała obfite zyski. Nieustraszony, który wyruszył przed trzema miesiącami, dosiągłszy linii Bodoë, na zachodnim brzegu Norwegii, wracał niespodzianie, ukończywszy swe sprawy przed czasem zgóry przewidzianym.
Wszedłszy do mieszkania, Jan ujrzał wszystkich na nogach i żywo krzątających się. Marya, z rozpłomienioném obliczem, przywdziéwała weselne szaty.
— Czy tylko statek nie uprzedzi nas? — zapytała z obawą wchodzącego.
— To téż trzeba się śpieszyć — odrzekł Jan. — Wiatr wieje od północy, a mój piękny Nieustraszony sunie jak strzała!
— Czy nasi przyjaciele wiedzą już o wszystkiém?
— Wiedzą.
— A notaryusz, a proboszcz?
— Bądź spokojna. Wszyscy są gotowi i czekają tylko na ciebie.