Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

uczynił słuszną uwagę, że w chwili wypadku burza szła od strony zachodu, że zatém, jeżeli rozbitkowie nie zginęli w otchłaniach Maëlstromu, to musieli być zapędzeni w stronę Norwegii. Wnosił więc, że brzegi tego kraju najpiérw przepatrzéć należy, bo tam tylko najprawdopodobniéj można będzie odszukać ślady rozbitków. Nazajutrz po wyjeździe, Jan Cornbutte, siedząc na pokładzie z głową pochyloną nad ogromną kartą morza Północnego, zatopiony w dumaniu, uczuł dotknięcie drobnej ręki na ramieniu i usłyszał słodki głos:
— Odwagi, mój wujciu!
Odwrócił szybko głowę i, o dziwy, ujrzał przed sobą Maryą.
— Co to znaczy? Ty tutaj! — zawołał
— Kobiéta wszędzie winna iść za swoim mężem, a wolno jéj to uczynić równie słusznie, jak ojcu, który szuka swojego dziécięcia!
— Ależ Maryo, jakże ty zniesiesz te wszystkie trudy, których na żaden sposób uniknąć niepodobna. A zresztą czyliż nie zastanowiłaś się nad tém, że twoja obecność może nam być przeszkodą w poszukiwaniach?...