Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/053

Ta strona została uwierzytelniona.

to, jeden z Gernlandczyków naznaczył na śniegu postać okrętu i objaśnił jak mógł, że coś podobnego przed trzema miesiącami płynęło w stronę północy. Dodał téż, że odwilż i ruchomość pól lodowych nie pozwoliła im udać się za śladami tego pływającego domu; na lekkich łodziach, które jedynie posiadają, niepodobna się było w takich warunkach puszczać na morze.
Te wieści, jakkolwiek bardzo niewystarczające, rzuciły ziarno nadziei w piersi dzielnych marynarzy, a Jan Cornbutte, korzystając z dobrego usposobienia osady, natychmiast rozkazał rozpuścić żagle, aby popłynąć na morze polarne.
Przed odpłynięciem z wyspy Liverpool, kapitan nabył zaprząg psów eskimoskich, które są wielce wytrzymałe na zimna tamtejsze. Statek podniósł kotwicę w dniu 10 sierpnia rano i, przy silnym wietrze, skierował się ku północy.
Była to pora najdłuższych dni w roku, a słońce, które obecnie wcale nie zachodziło, dosięgło najwyższego punktu swéj drogi spiralnéj, którą tu zakréślało nad horyzontem. Nieobecność ciągła nocy, nie dawała się jednak naszym podróżnym uczuwać bardzo wyraźnie, bo mgły, dé-