Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

szcze i śniegi sprawiały, iż statek żeglował często w zupełnéj prawie ciemności.
Jan Cornbutte, zamierzywszy płynąć, jak będzie można najdaléj, uznał za stosowne teraz już przedsięwziąć środki zabezpieczające od ostrości klimatu. W tym celu przedni pokład został zupełnie osłonięty i zamknięty, co rano tylko przewietrzano go odpowiednio. Postawiono tam piece i powyprowadzono od nich rury nazewnątrz tak, aby zachować jaknajwięcéj ciepła. Ludziom osady nakazano włożyć wełniane kaftaniki pod płócienne zwykłe koszule i obcisnąć hermetycznie skórzane płaszcze. Zresztą w piecach nie palono jeszcze, bo należało zaoszczędzić jaknajwięcéj drzewa i węgla na najsilniejsze mrozy.
Gorące napoje, jak herbata i kawa, co rano i co wieczór wydzielano majtkom, a ponieważ należało oszczędzać zapasów mięsa, polowano jak najwięcéj na dzikie kaczki i cyranki, których tu mnóztwo napotyka się wszędzie.
Jan Cornbutte nakazał wreszcie na wierzchołku głównego masztu, gdzie się znajduje tak zwane przez marynarzy bocianie gniazdo, umieścić beczkę o jedném dnie, w któréj umieszczono jedne-