Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

narzy, iż wyczerpała prawie do reszty ich energią i odwagę. Sam Cornbutte przytém cierpiący był bardzo i niezdolny do zrobienia choćby jednego kroku, a Vasling tak wszędzie potrafił wyzyskać smutne te okoliczności, iż wymógł na nim zdanie, iż dotychczasowych poszukiwań daléj posuwać niepodobna. Penellan, usłyszawszy to, oburzył się niezmiernie; gdy słyszał, iż porzuca się zgubionych towarzyszów tak niegodziwie i z takiém tchórzostwem w ich położeniu okropném, przejmowała go groza. Nie wiedział już, jak się zaklinać, że „wszystko się zmieni na lepsze,” aby tylko dodać odwagi i siły odrętwiałym kolegom, ale wszystko to było napróżno.
Ponieważ obecnie powrót do okrętu już postanowiono, uznano przeto odpoczynek kilkodniowy za konieczny, témbardziéj że należało przygotować się do drogi.
W d. 4 listopada Cornbutte rozpoczął urządzenie podziemnego składu takich zapasów, które mu się zbytecznemi okazały. Skład ten odpowiednio naznaczono, aby, wrazie ponowionéj wycieczki, można go było w przyszłości odnaléść. Przez całą zresztą drogę, podczas cztérech dni pochodu, urządzano składy podobne w różnych