Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

należało stale, nie wskazywał. Co było czynić? Oto postępować ciągle po linii prostéj.
— Ponieważ nie widziémy punktu, ku któremu mamy zmierzać — rzekł Cornbutte — musimy tedy chwycić się najpewniejszego sposobu, który zbłądzić nam nie dozwoli. Penellan niechaj idzie naprzód, Vasling o jakie dwadzieścia kroków za nim, ja zaś o dwadzieścia kroków pójdę za Vaslingiem. Tym sposobem postępując w linii prostéj, ustrzeżemy się zboczenia, bo ja Penellanowi dam znać, gdy tylko od prostego kierunku odstąpi.
Pochód taki trwał już około pół godziny, kiedy Penellan nagle stanął, wytężając słuch.
Ci, co szli za nim, podeszli bliżéj.
— Czyście nic nie słyszeli? — spytał się wówczas.
— Nic — odrzekł Misonne.
— To szczególne! Zdawało mi się, że uszu moich doszły jakieś krzyki!
— Krzyki? — zawołała Marya. — A więc jesteśmy już prawie u celu!
— Niekoniecznie — wtrącił Vasling — bo w tych północnych okolicach i przy tak nizkiéj