Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.




XII.
Powrót do statku.

W téj chwili z za drzwi chaty wyszedł człowiek prawie umiérający, który z trudnością postąpił parę kroków.
Był to Ludwik Cornbutte.
— Mój syn!
— Mój narzeczony! — wydarły się jednocześnie dwa okrzyki z piersi przejętych radością.
Ludwik padł w objęcia najdroższych sobie istot które, po kilku uściskach, zawlokły go do wnętrza chaty, prawie nieprzytomnego.
— Ojcze, Maryo — przemówił z wysiłkiem — więc widzę was znowu przed skonem!
— Nie myśl o śmierci — odrzekł Penellan —