Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

ktokolwiek działać będzie na jego szkodę, ten się narazi na pchnięcie mego puginału.
— Panie Cornbutte — odrzekł Vasling — masz prawo chciéć i rozkazywać, ale zwracam pańską uwagę, że w tych stronach nie bardzo się uważać zwykło na wszelkie stopnie starszeństwa i że tu ten lepszy i mądrzejszy, kto silniejszy.
Marya, która dotąd nie ulękła się najgroźniejszych burz i najstraszliwszych niebezpieczeństw, teraz drżała od trwogi na myśl, iż jest powodem nienawiści. Tylko niezachwiana energia i stanowczość Ludwika dodawała jéj otuchy.
Pomimo otwartego prawie wzywania do walki, obie strony wspólnie przepędzały chwile spoczynku. Polowanie dostarczyło kilka kaczek i białych zajęcy; ale wskutek zwiększającego się zimna, które już i tak było przerażającém, do zapasów tych nic nie przybywało. Zimna te rozpoczęły się równo z porównaniem dnia z nocą, a mianowicie z d. 22 grudnia; wówczas to termometr spadł do trzydziestu pięciu stopni niżéj zera. Biédni nasi marynarze doznawali straszliwego bólu oczów, nosa, dotkliwych cierpień we wszystkich kończynach ciała; spostrzegli z przerażeniem, iż opanowywa ich odrętwienie śmiertelne, z doj-