Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

czy nie jest to znowu trzęsienie lodów? Masy te znajdowały się na przestrzeni pomiędzy nim a okrętem i zdawało się, że się one czepiają boków statku. Zatrzymał się, aby się przyjrzéć baczniej temu dziwnemu zjawisku, a trwoga jego dosięgła najwyższego stopnia, gdy spostrzegł że owe masy poruszające się są to olbrzymie, białe niedźwiedzie.
Zwierzęta te przyszły tutaj, znęcone zapachem tłuszczu, który poprzednio zadziwił tak Ludwika. Ukrył on się teraz za wzgórkiem i śledząc bacznie, naliczył trzy niedźwiedzie, które usiłowały dostać się na pokład Nieustraszonego.
Nie miał powodu przypuszczać, że niebezpieczeństwo, które miało spaść na jego towarzyszów było im już znane, i okropna boleść ścisnęła mu serce. Jakże się oni oprą tym niespodzianym, a prawie niezwyciężonym wrogom? Czyli Andrzéj Vasling i jego stronnicy połączą swe siły w walce o wspólne bezpieczeństwo? A Penellan i inni, osłabieni lichém pożywieniem, wycieńczeni przez zimno i choroby, czy téż zdołają stawić skuteczny opór tym straszliwym bestyom, których głód nienasycony sprowadził na okręt?
Ludwik Cornbutte z trwogą snuł te dręczące