dwaj przeto marynarze zwrócili się do Nouqueta, którego rana naszczęście nie była ciężką.
Ale największa boleść dotknęła teraz Ludwika. Jego ojciec nie dawał wcale znaków życia. Czyliż umarł, widząc syna w mocy jego wrogów?... czy skonał podczas okropnéj walki?... nikt na te pytania nie mógł dać odpowiedzi. Biédny starzec, któremu choroba tyle sprawiła cierpień — leżał martwy i o tém nikt już powątpiéwać nie mógł.
Ta bolesna strata wprawiła Ludwika i Maryą w głęboką rozpacz. Płacząc gorącemi łzami i zanosząc modlitwy do nieba za spokój duszy zmarłego, uklękli oboje przy śmiertelném jego łożu.
Penellan, Misonne i Turquiette zostawili ich samych i wyszli na pokład. Tam leżały trzy trupy niedźwiedzi, z których ściągnięto futra; mięso, niejadalne, wyrzucono. Zresztą teraz, gdy liczba osady zmniejszyła się i środki żywności mogły wystarczyć dla wszystkich, tego obrzydliwego mięsiwa nikt już jeść nie potrzebował. Ciała Vaslinga, Aupica i Jocki’ego złożono w grobie, wykopanym nieopodal od okrętu, gdzie wkrótce z towarzyszami zdrady i zbrodni złączył się i Herming. Umarł on następnéj nocy, z przekleństwem na ustach.
Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.