— Obrażasz mię pan swojemi gadaninami bez sensu, zawołał burmistrz, zaciskając dłonie i zdradzając ochotę do czynnego zaatakowania kollegi.
— A pan mnie obrażasz powątpiewając o moim patryjotyzmie, huknął Niklausse, doprowadzony do ostateczności.
— Mówię panu, mój panie, że armija z Quiquendonc, wyruszy w pochód w ciągu dwóch dni najdalej.
— Ja panie sam wiem o tem, że nim czterdzieści ośm godzin upłynie, pociągniemy na nieprzyjaciela.
Z tych urywków rozmowy łatwo zrozumieć, że dwaj niby antagoniści byli w rzeczy samej jednego i tego samego zdania. Obadwaj pragnęli wojny, ale podraźnieni nie mogli przyjść do porozumienia. Niklausse nie słuchał tego co mówił van Tricasse, van Tricasse nie zważał na to o czem mówił Niklausse, stąd spór. Spór tak zacięty że żywszym byćby nie mógł nawet wtedy gdyby przeciwnicy odmiennych byli opinii, to jest gdyby burmistrz żądał woj-
Strona:Juliusz Verne - Fantazyja d-ra Ox.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.