— Tak, no to wróćmy już przyjacielu Niklausse.
— Wróćmy, przyjacielu van Tricasse.
I rzuciwszy po raz ostatni okiem na tę panoramę wspaniałą, burmistrz ruszył pierwszy i począł zstępować ze schodów krokiem powolnym, miarowym. Radny szedł o kilka kroków po za nim. Dwaj urzędnicy doszli już podestu na którym zatrzymywali się wchodząc do góry, a wtedy ich oblicza nabierać zaczęły kolorów. Zatrzymali się na chwilę i na nowo rozpoczęli przerwaną rozmowę.
Po kilku minutach van Tricasse znów prosił Niklaussa o zwolnienie kroku z powodu bólu w nogach, a po ujściu jeszcze dwudziestu stopni prośbę powtórzył.
Tym razem odpowiedział radny, że nie ma ochoty stać na jednej nodze i postępował dalej, a van Tricasse odmruknął mu dość cierpko.
W odwecie radny napomknął nie koniecznie grzecznie o wieku burmistrza a burmistrz zeszedłszy jeszcze z dziesięć stopni, pogroził Ni-
Strona:Juliusz Verne - Fantazyja d-ra Ox.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.