— Nie mamy nic do zdecydowania, odpowiedział na to burmistrz.
— Według mego widzenia rzeczy, pan masz racyją panie van Tricasse.
— Zupełnie tak samo myślę p. Niklausse kochany. Rzecz co do urzędu komisarza cywilnego, rozstrzygniemy później nieco; mamy jeszcze na to czas...
— Oj, oj, mamy na to lat kilka jeszcze, odpowiedział Niklausse, wydobywając i rozkładając pompatycznie kraciastą chustkę od nosa, której wszakże użył z umiarkowaniem największem.
Po tem nowa znów a głęboka nastała cisza i trwała przeszło godzinę. Nic jej nie zamąciło; nic, nawet ukazanie się ulubionego psa Lento, który flegmatyczny jak jego pan krążył po gabinecie. Godny to pies! Wzór to dla całego rodzaju psiego. Jakby wyrobiony z tektury, jakby nogi miał wywatowane, najmniejszego swem wejściem nie zrobił szelestu.
Około ósmej godziny, gdy Lothe przyniosła
Strona:Juliusz Verne - Fantazyja d-ra Ox.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.