niego wybadane. Nie używał więc ani kosztownych materyjałów, ani platyny ani alembików z wężownicami, ani paliwa ani żadnych delikatnych przyrządów do spowodowania chemicznego rozkładu dwóch gazów. Prąd elektryczny przechodził przez obszerne naczynie napełnione wodą a tym sposobem płynny element rozkładał się na tworzące go dwa pierwiastki t. j. tlen i wodór. Tlen wydobywał się jedną stroną, wodór w podwójnej objętości drugą. Oba gazy zbierały się w rezerwoarach oddzielnych, czego wymagała konieczna ostrożność, albowiem mięszanina zapalając się mogła spowodować straszny wybuch. Następnie rury miały tę mieszaninę oddzielnie doprowadzać do różnych beków, które znów miały być urządzone tak iżby eksplozyja nie nastąpiła. Z tego tworzył się płomień znakomitej świetności, płomień którego blask współzawodniczyć może ze światłem elektrycznem, bo według doświadczeń Casselmana równy on jest blaskowi tysiąca
Strona:Juliusz Verne - Fantazyja d-ra Ox.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.