Ta strona została uwierzytelniona.
Rozgniewany van Tricasse krzyczał że go zapewne na ulicy słychać było, a podrażniony że doktor nie odpowiada na jego pytania:
— Chodź panie Niklausse, zawołał zamykając drzwi z taką gwałtownością że zatrząsł całym budynkiem, i pociągnął za sobą radnego.
Uszedłszy około dwudziestu kroków dygnitarze uspokoili się. Chód ich zwolniał, zapał ostygł, rumieniec z twarzy zniknął, z czerwonych stali się bledzi.
W kwadrans zaś po opuszczeniu fabryki gazu, van Tricasse odezwał się do radnego Niklausse.
— Ten doktor Ox to bardzo miły człowiek, co do mnie widzę go zawsze z prawdziwą przyjemnością.