— Zdaje mi się że „bierze,“ odzywał się niekiedy Franciszek do młodej dziewczyny, nie patrząc na nią jednak wcale.
— Czyż tak? odpowiadała Suzel zaprzestając na chwilę haftu i wlepiając spojrzenie w wędkę narzeczonego.
— Na nic się zdało, mówił następnie Franciszek, omyliłem się widocznie.
— No, no, to teraz bierze na pewno, mówiła Suzel swoim czystym i miłym głosikiem, tylko uważaj i wytrzymaj jak się należy. Zawsze się pośpieszysz o kilka sekund i sam zawsze wszystko popsujesz.
— To może mię wyręczysz Suzel, daj mi więc kanwę spróbuję czy się umiem sprawiać przy igle.
I młoda dziewczyna brała wędkę drżącą ręką a młody chłopak zaczynał przesuwać igłę po maleńkich oczkach kanwy. I tak otóż całemi godzinami gruchali sobie szczęśliwi a serca ich uderzały silniej, jak tylko spławik wędki poruszył się silniej na wodzie.
Słońce miało się ku zachodowi, ale pomimo
Strona:Juliusz Verne - Fantazyja d-ra Ox.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.