Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/102

Ta strona została uwierzytelniona.
– 94 –

dyament, następne nie przedstawią żadnej trudności.
— Jeżeli tak jest w rzeczywistości — ciągnął fermer blady jak kreda — będzie to ruiną wszystkich właścicieli kopalń, tak mojej, jak i innych w całym Griqualandzie.
— Zapewne — odpowiedział Cypryan — któżby chciał ryć się we wnętrzu ziemi dla odszukania kilku drobnych kamyków, kiedy je można tak łatwo zrobić jak bochenek chleba.
— Ależ to haniebne, — wybuchnął fermer — to wstrętne, podłe! Jeżeli to prawda, co pan powiadasz i jeżeli tylko pan posiadasz tę tajemnicę... — zamilkł tchu pozbawiony.
— Że nie mówię bez podstawy, może przekonać pana ta pierwsza próba, leżąca na stole przed nim — przemówił chłodnym tonem Cypryan.
— A więc dobrze — odpowiedział uspokojony nieco Watkins — jeżeli to zatem prawda, mojem zdaniem powinni pana podług prawa rozstrzelać na głównej ulicy obozowiska.
— Takie i moje zdanie — pospieszył dodać Pantalacci, z groźnym giestem.
Alicya zbladła.
— Mnie rozstrzelać dlatego, iż udało mi