Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/117

Ta strona została uwierzytelniona.
– 109 –

kins — ta dziatwa przed niczem niezna uszanowania.
— Panno Alicyo — rzekł Cypryan, — pani mnie zachęciła do tworzenia sztucznych dyamentów, pani jedynie kamień ten zawdzięcza swe istnienie. W moich oczach jest on tylko zabawką bez wartości, jeśli więc ojciec pani pozwoli, ofiaruję go jej na pamiątkę wspólnie spędzonych dni.
— Co pan mówisz? — wybąkał pan Watkins, nie mogąc utaić radości.
— Panno Alicyo — powtórzył Cypryan — dyament należy do pani, jest jej własnością, daruję go pani!
Zamiast odpowiedzi Alicya podała dłoń swą Cypryanowi, którą tenże serdecznie uścisnął.





ROZDZIAŁ XI.
Gwiazda Południa.

Wieść o powrocie Jacobusa Wandergaarta rozbiegła się po okolicy. Każdy naturalnie był ciekaw zobaczyć ten cudowny kamień. Wiadomem również było, że »Gwiazda południa« została przez inżyniera darowaną Ali-