Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/136

Ta strona została uwierzytelniona.
– 128 –

trzyma ośmiu dni podróży przez step, bo on »nie solony«.
— Co? »nie solony«, czy chcesz abym nabył wędzonego konia?
— Nie, ojczulku, »nie solony«, to znaczy, że nie przeszedł choroby stepu.
— Ach tak, a jakaż to choroba?
— Jest to kaszel w połączeniu z gorączką. Koń, który raz przebył tę chorobę, już jej nie dostanie i łatwo go poznać można. Takiego trzeba nam kupić.
Cypryan zastosował się do tej rady i z pomocą miejscowego weterynarza kupił siwka, nie bardzo pokaźnego, lecz pełnego zalet, jak go zapewniano. Że był »solony«, łatwo było poznać po sterczących żebrach i wypełzłym ogonie. Na imię mu było Templar.
Bardik był zadowolonym z tego nabytku. On i Li mieli powozić bawołami, Cypryan zatem nie był zmuszony do kupna dla nich koni; bardzo temu był rad, bo pieniędzy już niewiele mu zostało.
Wybór broni też był ważny. Cypryan kupił sztuciec Martini Henry i karabin systemu Remingstona, używane, lecz dobrze bijące. Zdziwiony był bardzo, gdy Li zwrócił jego uwagę, iż oprócz prochu i kul, nieźle jest mieć także zapas eksplodujących kul. Dwieście sztuk nieuważał za wiele na podróż po-