Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/156

Ta strona została uwierzytelniona.
– 148 –

Zwykle tak odważny Bardik był temi groźbami ogromnie przerażony i zapewniał, że wielki Tonaia lubi bardzo skracać ludzi o długość głowy.
Co robić? Czy nie zwracać uwagi na te groźby? Trudne to pytanie. Wojownicy, chociaż ich było trzydziestu, nie zrobili im nic złego, ani też nic nie ukradli. Był to szczegół ważny. A może udać się wprost do Tonaia, wyjawić mu cel podróży i ująć go podarkami? Po krótkim namyśle zdecydowano się na ten ostatni projekt i ruszono w drogę.
Chęć osiągnięcia celu, była silniejszą nad wszelkie obawy.





ROZDZIAŁ XV.
Spisek.

Po tygodniowej podróży przybyła ekspedycya do kraju, który w niczem nie był podobny do przebytego poprzednio. Zbliżano się do pasma gór, według wszelkiego prawdopodobieństwa, celu ucieczki Matakita. Okolica skutkiem obfitości rzek miała bogatą roślinność i zwierzostan.
Pierwsza dolina, która się otworzyła dla