Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/181

Ta strona została uwierzytelniona.
– 173 –

— Tak, ale ten podły włoch jest w naszej mocy — odpowiedział Cypryan.
Po upływie pół godziny dojechali do miejsca, gdzie upadł Pantalacci.
Łotr był jeszcze w tem samem miejscu. Cypryan przybliżył się na 100 kroków i zrozumiał przyczynę upadku jego.
W zapale gonitwy Pantalacci nie zauważył rozciągniętej na nizkich krzewach olbrzymiej sieci, założonej przez kafrów w celu tępienia ptactwa, niszczącego im zbiory. W tę sieć zaplątał się Annibal Pantalaci.
A była to sieć niemała. Miała co najmniej po 5 metrów z każdej strony i kilka tysięcy różnego ptactwa już się w niej zaplątało. Między niemi też z tuzin olbrzymich sępów, których rozpostarte skrzydła mają rozmiar 1 1/2 metra.
Nagły upadek neapolitańczyka w świat ptasi, wprawił te ostatnie w niesłychany niepokój.
W pierwszej chwili oszołomiony swym upadkiem Pantalacci, odzyskał wnet przytomność i zaczął się wydobywać z sieci. Nie łatwe to było zadanie. Ręce i nogi uwięzły w oczka sieci i ani sposób ich wyciągnąć.
Z wściekłością szarpał siecią na wszystkie strony, odrywając ją z pali, któremi była do ziemi przymocowaną.