Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/185

Ta strona została uwierzytelniona.
– 177 –

kund, z większą jeszcze siłą uniosły się napowrót w powietrze.
Ze drżeniem widział Cypryan jak nieszczęśliwy Pantalacci, porwany wichrem i wysiłkiem olbrzymich ptaków, został uniesiony na 150 stóp w górę.
Naraz pękło kilka oczek pod ciężarem włocha. Nieszczęśliwy uczepił się sznurów i zawisnął na rękach.
Po kilku minutach ręce jego rozwarły się i runął na ziemię jak bezwładny ciężar.
Pozbawiona ciężaru sieć podniosła się jeszcze na kilka metrów w górę; następnie spadła, gdy sępy, uwolniwszy swe pazury, uniosły się w górę.
Gdy Cypryan nadbiegł z pomocą, nieprzyjaciel jego już nie żył. Zginął w tak marny sposób!
Pozostał więc Cypryan sam jeden z czterech rywali, którzy udali się do Transwaalu w jednakowym celu.





ROZDZIAŁ XVIII.
Gadający struś.

Po strasznej katastrofie, jaka spotkała neapolitańczyka, Cypryan i Li oddalili się