Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/188

Ta strona została uwierzytelniona.
– 180 –

takita sprawa także niełatwa. Chociażby się znajdował o pół kilometra od niego, skądże to przewidzi?
Stanowczo wyprawie niepowodziło się. Prawie każde 100 mil przebytych przypłacał jeden z uczestników życiem. On tylko pozostał. On sam. Może i jemu los przeznaczył zginąć tak marnie?
Tego rodzaju myśli trapiły Cypryana przed zaśnięciem.
Świeżość poranka i odpoczynek nocny nadały jego myślom po przebudzeniu się więcej pogodny charakter. W oczekiwaniu powrotu chińczyka postanowił wedrzeć się na szczyt najwyższej góry, aby z jej wierzchołka zbadać kawał okolicy. Przypuszczał też, iż może mu się uda zapomocą lunety odkryć ślad Matakita. Aby to wykonać, musiał rozstać się ze swą żyrafą, bo jeszcze żaden naturalista nie odkrył u tego zwierzęcia zdolności wspinania się na strome szczyty. Cypryan rozpoczął swe przygotowania od zdjęcia uprzęży z żyrafy. Przymocował sznur do szyi jej i uwiązał mocno do drzewa, stojącego wśród gęstej trawy. Długość sznura zapewniała zwierzęciu swobodę poruszania się.
Po ukończeniu tej czynności wziął Cypryan broń na jedno ramię, koc swój na