Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/201

Ta strona została uwierzytelniona.
– 193 –

thesa odsunęły się wszystkie baryery przez liczne podwórza aż do sali przyjęć ceremonialnych, gdzie zwykle przebywał Tonaia »niezwyciężony zwycięzca« w otoczeniu licznej świty oficerów i straży.
Tonaia liczył lat 40. Wzrostu był wysokiego i silnie zbudowany, ubranie jego stanowił czerwony płaszcz bez rękawów i bogato haftowany fartuch ze szklanych pereł. Na głowie miał dyadem z zębów dzika, na ramionach i stopach liczne bransolety z błyszczącej miedzi. Wyraz twarzy jego był inteligentny, lecz twardy i despotyczny. Barthes, nie widziany od paru dni, został bardzo uroczyście przyjęty zarówno jak towarzyszący mu przyjaciel.
— Przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi — rzekł Tonaia, jak najzwyklejszy mieszczanin.
Usłyszawszy, że nowy jego gość jest cierpiącym, wyznaczył mu jedną z najpiękniejszych komnat swego zamku i kazał podać sutą wieczerzę.
Według rady Barthesa pozostawiono sprawę z Matakitem do następnego dnia.
Zdrowie Cypryana nie pozostawiało nic do życzenia, gdy następnego dnia razem z przyjacielem udał się do króla. Cały dwór był zebrany w wielkiej sali i obaj cudzo-