Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/206

Ta strona została uwierzytelniona.
– 198 –

i kosztownego, użyto jako materyał do tej cudownej budowli.
Ze świata roślinnego wybrano takie twory, na jakie się tylko mogła zdobyć najbujniejsza fantazya ludzka. Osłony z mineralnego mchu, miękkości aksamitu, przeźroczyste plecionki z wierzby, zawierające kwiaty i owoce z drogich kamieni zrobione, przypominały czarodziejskie ogrody.
W głębi połyskiwała tafla jeziora, utworzona z pogrążonego w piasku jednego dyamentu, długości 20 metrów. Lekkiej budowy zamki z chalcedonu, kioski i wieżyczki z berylu i topazu, unosiły się tak wysoko, iż oko, zmęczone blaskiem, nie śledziło ich końca. Snopy światła, odbite w tysiącznych pryzmach, załamujące i krzyżujące się ze wszech stron, tworzyły taką symfonię barw i blasków, że wystarczyło aż nadto do zupełnego rażenia oka ludzkiego.
Cypryan nie wątpił dłużej. Widział się przeniesionym do jednego z tych tajemniczych zagłębień, których istnienie już dawno przeczuł, a gdzie natura nagromadza i krystalizuje najdroższe kamienie, z których kopacze w najbogatszych kopalniach znajdują tylko małe odłamki.
Z początku wątpił o prawdziwości tego, co widział, przekonał się jednak, krając