Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/250

Ta strona została uwierzytelniona.
– 242 –

jedyne słowa, jakie szeptały drżące wargi Watkinsa.
Wówczas zbliżył się do niego Cypryan i przemówił poważnym głosem:
— Panie Watkins, ponieważ majątek pański jest tak silnie zagrożonym, pozwól mi w tem widzieć możliwość zbliżenia się do jego córki. Mam zaszczyt prosić pana o rękę panny Alicyi!





ROZDZIAŁ XXIV.
Gasnąca gwiazda.

Słowa, wyrzeczone przez młodego inżyniera, wywołały ogólne wrażenie. Pomimo małej wrażliwości nieokrzesanych gości Watkinsa, nie mogli oni odmówić swego uznania podobnej bezinteresowności.
Ze spuszczonemi oczami stała Alicya obok ojca, zapewne jedna w tej sali, której postępek Cypryana nie zadziwił.
Zmiażdżony jeszcze ciosem otrzymanym, fermer na razie nic nie odpowiedział, czuł wszakże, iż oddając Cypryanowi rękę Alicyi, zapewnia jej tem samem szczęśliwą i pewną przyszłość.