Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —

t.j. H. Li z Kantonu w podróży do Kapsztadu.
W dodatku chińczyk odznaczał się nadzwyczajną czystością, nie palił, pił tylko wodę i golił sobie głowę na każdym postoju.
Więcej nie mógł się Cypryan o nim dowiedzieć, dał więc pokój tej żyjącej zagadce. W ten sposób upływał naszym podróżnym dzień za dniem i mila za milą ubywała im z drogi. Konie szły raźno, to znów dreptały krokiem, coraz jednak byli bliżej celu i pewnego dnia dosięgli Hope-town. Jeszcze jedna stacya, a dojechali do Kimberley. Niedaleko za miastem ukazały się na skraju horyzontu drewniane chatki, było to New-Rush.
Obozowisko kopaczów nie różniło się wiele od innych miast tego samego pokroju. Domy w niem były z prostych desek, po większej części maleńkie, podobne do chatek flisaków, napotykanych wzdłuż rzek europejskich. Tuzin kawiarni i szynków, sala bilardowa, Alhambra, albo sala do tańca, kilka »stores« t.j. sklepów; oto wszystko, co zwracało uwagę przybysza. W tych sklepach można wszystkiego dostać: ubrania i statków domowych, trzewików i szyb, książek i siodeł, broni i materyi, mioteł i amunicyi, kołder i cygar, świeżych jarzyn i lekarstw, znajdziesz tam także pługi i mydła pachnące, pilniki do paznokci