Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.
— 36 —

kiś uczony doszedł do pozytywnych w tym kierunku rezultatów.
Podobne rozmowy często toczyły się pomiędzy Alicyą a Cypryanem, podczas popołudniowej przechadzki po piaszczystym tarasie lub wieczorem, gdy podziwiali razem silny blask gwiazd południowej kuli nieba.
Alicya, rozstawszy się z Cypryanem, udawała się zwykle do małego ogrodzenia, gdzie hodowała stadko strusi.
Hodowla strusi w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei dosięga znacznych rozmiarów. Olbrzymie ptaki, cenione dla wartości swych piór, całemi gromadami bywają zamykane do obszernych ogrodzeń, aby swą niewolę jak najmniej uczuwały. Zdolność ich do lotu jest bardzo małą, wysokie płoty z mosiężnego drutu zupełnie więc wystarczają do pozbawienia ich możności ucieczki. Żyją one nadal w stanie dzikim, same sobie szukają pożywienia i cienistych miejsc na gniazda, gdzie składają olbrzymie swe jaja. Niszczenie gniazd strusich jest przez władze surowo wzbronione. Hodowca strusi, nie ponosząc prawie żadnych wydatków, ma z każdego ptaka 200 fr. rocznego dochodu.
Panna Alicya hodowała swoje stadko tylko dla własnej przyjemności; bawiło ją wylęganie się młodych strusiątek, przybiegających