Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/47

Ta strona została uwierzytelniona.
— 39 —

towe, zdziwiony byłem tą jednostajnością zarysów, miejsc, gdzie najwięcej kamieni znajdowano. Zarysy owe przypominały olbrzymią, leżącą na boku, płaską butelkę, jakiej zwykle używają myśliwi. Każdy rezerwoar owej butelkowej formy zawiera 30—40 tysięcy kubicznych metrów mieszaniny piasku, gliny, wogóle warstwę aluwialną.
Jeżeli wrzucimy do naczynia z wodą ciała różnej ciężkości, co nastąpi?
Ciała te osadzą się na dnie i po bokach naczynia. Otóż w tych rezerwoarach okazuje się ten sam przebieg.
Dyamenty znajdują się przeważnie na dnie i na krańcu kopalń, następnie na bokach. Kopacze tak dobrze wiedzą o tem rozmieszczeniu, że kopalnie położone na dnie rezerwoarów dochodzą ceny olbrzymiej, o ile tylko zarys pokładów jest wiadomy.
Przeciw zaś teoryi powstawania dyamentów przez działanie prądów, przemawia jednostajny gatunek, kolor i ugrupowanie ich w poszczególnych pokładach, coby miejsca mieć nie mogło przy silnem tarciu i wirze wodnym.
Dochodzę do wniosku mej hipotezy. Przypuszczam, że woda naniosła pierwiastki dyamentów do owych łożysk, a tam, sprzyjające warunki cieplikowe, dopomogły tymże do