Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/65

Ta strona została uwierzytelniona.
– 57 –

Na tem zaś miejscu stał płot świeżo postawiony przez Watkinsa, obejmujący moje grunty i łączący je w ten sposób z gruntami jego.
Na moją skargę, rabuś ten odpowiedział śmiechem, a gdy mu zagroziłem sądem, radził, abym się do niego jak najprędzej udał.
W tydzień potem zagadka stała się dla mnie zrozumiałą. Grunt wydarty mi przez Watkinsa zawierał pokłady dyamentowe, gdy anglik to zmiarkował, udał się do Kimberley, aby kopalnię zapisać urzędownie na swoje imię.
Zaskarżyłem go więc. Obyś się panie Méré nigdy nie dowiedział, co to kosztuje skarżyć kogo w Anglii. Powoli traciłem konie, woły, owce, narzędzia i statki; nareszcie ubranie, aby tuczyć te pijawki, które pełnią obowiązki solicytorów, attornejów, szeryfów i. t. d. Nakoniec, po roku wszelakich matactw, próżnych oczekiwań, sprawa została uregulowaną. Proces przegrałem i zrujnowany byłem doszczętnie!
Wyrok opiewał, że pretensye moje są nieuzasadnione, szczegółowego zaś rozgraniczenia naszych posiadłości sąd na razie nie jest w stanie dokonać; ustanawia zaś na przyszłość linię graniczną pod 25° na zachód od Greenwich.