Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/87

Ta strona została uwierzytelniona.
– 79 –

Cypryan uczuł wielkie zadowolonie, jakie zwykle towarzyszy spełnieniu dobrego uczynku i, podczas gdy inni pokrzepiali się w kantynie po przebytym strachu i wylewali całe strugi za zdrowie Matakita, on pozostał w chacie, czuwając nad nim jak ojciec nad chorym synem.
Troskliwość ta miała źródło w przywiązaniu, jakie przez czas sześciotygodniowej służby Matakit umiał sobie zaskarbić. Inżynier poprostu uwielbiał inteligencyę, pilność i zapał niepohamowany do nauki oraz zdolności wrodzone tego dzikiego dziecka natury.
Przytem Matakit był bezgranicznie oddany Cypryanowi. Jedna tylko wada szpeciła ten dzielny charakter, mianowicie młody kafr nie znał różnicy pomiędzy mojem a twojem.
Może być, że wada ta pochodziła z pojęć rozpowszechnionych w kraalu, gdzie się wychowywał, wszelako Cypryan ostro go karcił, ile razy spostrzegł, że przywłaszczył sobie jaki drobiazg.
Wyspawszy się, Matakit obudził się rzeźwy, jak gdyby nic nie zaszło.
Opowiedział jak podczas wypadku obsunęło mu się wiadro na głowę, tworząc nad nim rodzaj dachu, który go chwilowo od zasypania uchronił. Czuł jednakże, iż skutkiem