przeciwnie, był zadowolony, ponieważ urozmaicał on jednostajność podróży.
— Zresztą, — powiedział Ardan, — cieszy mnie, iż próbowałem tego gazu tak ważnego w życiu ludzkiem. Wiecie co, moi przyjaciele, iż wielce pożytecznym byłby zakład tlenowy, w którym ludzie osłabieni mogliby przez parę godzin wieść życie czynniejsze. Wyobraźmy sobie sale koncertowe lub teatry, przesycone tlenem; jakżeby wówczas artyści wykonywali swe role, a publiczność ich i sztukę przyjmowala!...
Ardan mówił, z takim zapałem, że możnaby sądzić, iż jeszcze jest odurzony.
Barbicane jednak za jednym zamachem ostudził jego zapał.
— Wszystko to bardzo piękne mój Ardanie, — rzekł — ale powiedz skąd się wzięły te kury, które przyjęły udział w naszym koncercie?
— Kury?
— Tak.
I w rzeczy samej, kilka kur i wspaniały kogut przechadzały się tu i owdzie, gdacząc i trzepocząc skrzydłami.
— To wy się nie domyślacie — zawołał Ardan — to tlen do takiego je doprowadził ożywienia.
Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/105
Ta strona została skorygowana.