— Nie, lecz mamy krzywą zamkniętą.
— Która się nazywa?
— Elipsą. Zamiast zginąć w przestrzeniach międzyplanetarnych, możliwem jest, iż pocisk opisywać wciąż będzie drogę eliptyczną naokoło księżyca.
— Doprawdy?
— I że zostanie jego satelitą.
— Do kroćset księżyców! — krzyknął Ardan.
— Zwrócę ci jednak uwagę, mój kochany przyjacielu — mówił Barbicane — iż my pomimo to będziemy zgubieni.
— Tak, lecz w inny, zabawniejszy sposób — z uśmiechem odpowiedział wesoły francuz.
Barbicane miał słuszność. Opisując tę drogę eliptyczną, pocisk miał na wieki krążyć naokoło księżyca, jakby satelita drugiego rzędu. Była to nowa gwiazda, przybyła światu słonecznemu, maleńki światek zaludniony trzema mieszkańcami, zagrożonymi śmiercią w krótkim czasie skutkiem braku powietrza. Barbicane nie mógł się zatem cieszyć z tego położenia, w jakie kulę wprowadził wpływ sił odśrodkowej i dośrodkowej. Mieli znowu zobaczyć oświetloną stronę tarczy księżyca. Może nawet życie ich przeciągnie się tak długo, iż ujrzą poraz ostatni ziemię w pełni, wspa-
Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/199
Ta strona została skorygowana.